Władysław mógł rok 1227 zaliczyć do niezwykle udanych. Latem rozbił w bitwie oddziały stryja Laskonogiego, następnie odebrał mu ziemię poznańską i kaliską. Śmierć Leszka Białego była również korzyścią dla młodego księcia wielkopolskiego: znikał z areny politycznej silny sojusznik stryja, nastąpiło ugruntowanie władzy na niedawno zajętych terytoriach. Czy jednak zabójstwo księcia krakowsko-sandomierskiego nastąpiło rzeczywiście z inicjatywy Odonica? Większość najstarszych źródeł uznaje Odonica za organizatora (albo współorganizatora) zabójstwa Leszka Białego. Winę jego stwierdzono m.in. w najstarszej zapisce rocznikarskiej odnoszącej się wydarzeń gąsawskich - w Kalendarzu katedry krakowskiej. Szczególnie interesująca jest tutaj relacja Kroniki wielkopolskiej, której autor, pomimo uwzględniania "wielkopolskiego punktu widzenia" nie omieszkał opisać niechlubnego udziału Władysława Odonica w tych wydarzeniach. Co więcej, dzieło to ma na celu sławienie czynów książąt wielkopolskich (tzw. gesta ducum) Przemysła I, Bolesława Pobożnego i Przemysła II. Zaskakujące wydaje się zatem ujęcie oskarżeń wobec Władysława Odonica, ojca i dziadka wymienionych Piastów. Być może odpowiedzialność Odonica była do tego stopnia znana, iż odstępstwo od ujawnienia tej informacji naraziłoby kronikarza na zarzut pisania nieprawdy. Oskarżenie pojawiające się w kronice jest mocne: mordercą miał być wprawdzie Świętopełk pomorski, jednak działający za zgodą i radą syna Odona. Kolejną ważną relacją źródłową jest zapis występujący w tzw. Latopisie halicko-wołyńskim. Badacze przedmiotu wskazują, iż redakcja latopisu, w której znajduje się informacja o śmierci Leszka Białego, powstała najpóźniej pod koniec lat 50. XIII wieku. Jest to zatem źródło bardzo bliskie wydarzeniom, niemal współczesne. Dziwi nieco dość duży błąd w datacji zamachu, jednak wskazuje on, iż autor latopisu nie posiadał własnych (pierwotnych) wiadomości na temat wydarzenia i wszelkie dane czerpał najpewniej od informatorów na dworach książąt polskich utrzymujących bliskie kontakty z Rusią, tj. Bolesława Wstydliwego, Grzymisławy, Konrada mazowieckiego i jego synów. Prezentuje zatem stan wiedzy i tradycję żywą na terenie Małopolski i Mazowsza (zapewne także Kujaw). Tak jak w ruskim latopisie można odnaleźć odbicie przekonań małopolsko-mazowieckich o odpowiedzialności Świętopełka pomorskiego i Władysława Odonica, tak oskarżenie samego tylko Odonica w cysterskiej kronice Alberyka z Trois Fontaines dotarło do Lotaryngii na pośrednictwem jednego z polskich klasztorów cysterskich. Niektórzy historycy (m.in. prof. Tomasz Jurek) uważają, iż informacje pochodzą z dworu Henryka Brodatego (książę śląski był niezwykle przychylny cystersom i na terenie jego władztwa zakon ten doskonale prosperował), inni natomiast opowiadają się za otoczeniem Władysława Laskonogiego. Niezależnie od przyjętej wersji, mamy do czynienia z relacją bardzo wczesną, bo pochodzącą z lat 30. XIII wieku. Jest to najpewniej najstarszy kronikarski zapis źródłowy dotykający kwestii gąsawskiej. Tradycja śląska wyrażona została z pewnością w tzw. Kronice polsko-śląskiej powstałej ok. 1285 roku w kręgu księcia Henryka IV Prawego, prawnuka Henryka Brodatego. W tej relacji zabójstwo przypisano wprawdzie Pomorzanom (tj. Świętopełkowi), natomiast Odonic oskarżony został o zdradę pozostałych książąt polskich.
W tym kontekście, zastanawiający i interesujący jest fragment układu pokojowego Władysława Odonica z Henrykiem Brodatym z 22 września 1234 roku, w którym to książę wielkopolski zobowiązał się m.in. nie nastawać na życie Henryka, ani jego syna. Klauzula taka nie była zwyczajowo przyjęta przy zawieraniu układów politycznych. Akt niniejszy zawarto po skutecznej ofensywie wojsk śląskich na Wielkopolskę: Odonic utracił na rzecz Henryka ziemię kaliską, ziemię rudzką, Śrem i Santok. Niekwestionowanym zwycięzcą wojny był śląski Piast, a jednak obawiał się potencjalnych działań pokonanego Odonica. Czyżby to w roku 1227 książę Władysław zyskał sobie "sławę" osoby groźnej? | Nie jest znany, niestety, cel zjazdu gąsawskiego. Pora roku (późna jesień) może wskazywać tylko, iż celem nie była organizacja wyprawy zbrojnej (w okresie jesienno-zimowym z reguły nie prowadzono wojen w średniowieczu). Najprawdopodobniej chodziło o pokojowe rozwiązanie sporu w Wielkopolsce. Stawiałoby to Władysławów (Odonica i Laskonogiego) w roli najbardziej zainteresowanych rozstrzygnięciami, które przyjęte zostaną na zjeździe. Odonic mógłby liczyć na zatwierdzenie stanu swego posiadania (chociażby częściowego) przez najważniejszych książąt polskich, co z pewnością poprawiłoby jego pozycję w późniejszych relacjach ze stryjem. W takich okolicznościach organizacja zamachu wydaje się nieuzasadniona. Nie jest również pewne powinowactwo Odonica z książętami pomorskimi. Kronika wielkopolska żonę księcia, Jadwigę przedstawia jako córkę Mściwoja I gdańskiego. W literaturze przedmiotu pojawia się również hipoteza, iż była ona córką Świętopełka, księcia morawskiego (wyjaśniałoby to pojawienie się w wielkopolskiej linii Piastów imienia Przemysł, związanego mocno z dynastią czeskich Przemyślidów). Możliwe jest także pochodzenie Jadwigi z innej dynastii, raczej niemieckiej (Kronika wielkopolska zwie ją krewną Krzyżaka Poppona). Zastanawiające jest milczenie źródeł o konsekwencjach, które powinny (przynajmniej teoretycznie) spotkać zamachowca. Nie ma uchwytnych żadnych śladów klątwy kościelnej (w Gąsawie obecni byli wszyscy biskupi polscy!), zadziwia bierność Stolicy Apostolskiej, a przede wszystkim, brak działań odwetowych książąt polskich, sojuszników zabitego. Zrozumiały jest jedynie brak aktywności mocno poranionego Henryka Brodatego, którego czekała dłuższa rekonwalescencja. Dziwi zwłaszcza bierna postawa Konrada mazowieckiego. Co więcej, już w roku 1228 zawarł on przymierze z Odonicem dotyczące przyszłej wspólnej akcji zbrojnej w Wielkopolsce. Czy książę mazowiecki decydowałby się na współpracę z potencjalnym mordercą rodzonego brata? Brak również źródłowych świadectw wrogości, czy nawet niechęci księżnej-wdowy Grzymisławy do wielkopolskiego księcia. 12 maja roku 1228, na zjeździe w Skaryszewie, spotkała się ona z synem Romana (łac. cum filio Romani). To dość zagadkowe określenie można tłumaczyć jako spotkanie z jednym z synów Romana halicko-włodzimierskiego (Danielem lub Wasylkiem) albo też ze Stefanem (synem Romana), kanclerzem albo kapelanem Władysława Odonica. Obydwa stanowiska mają swoje słabe strony. W przypadku ruskiego Romanowicza, pominięcie jego imienia w roku 1228 może zaskakiwać, skoro zarówno Daniel jak i Wasylko w tym czasie byli już znaczącymi książętami, a ich ojciec nie żył już od ponad 20 lat (od 1205 roku). Przy założeniu, iż synem Romana był Stefan, dworzanin księcia wielkopolskiego, zachodzi pewna nieścisłość w datacji wydarzeń. W tym bowiem czasie (zdaniem prof. Benedykta Zientary - od kwietnia 1228 roku) Odonic miał przebywać w niewoli u swego stryja, Władysława Laskonogiego, nie mając możliwości prowadzenia aktywnej polityki. Jeżeli jednak datowanie uwięzienia Odonica jest błędne i rzeczywiście gościem na zjeździe skaryszewskim był jego wysłannik, to przyjmowanie poselstwa od potencjalnego mordercy męża (i po to upływie zaledwie pół roku od zamachu) wydaje się wymowne, świadcząc zapewne o przekonaniu Grzymisławy o niewinności wielkopolskiego Piasta. Sam Odonic w swych późniejszych działaniach nie przejawiał ponadregionalnych ambicji politycznych, nie zabiegał o tron krakowski i interesowała go niemal wyłącznie Wielkopolska. W pewnym momencie (1233) stał się nawet obrońcą Grzymisławy, kiedy to wstawił się za nią i jej synem, uwięzionymi przez Konrada mazowieckiego. Prosił go ażeby traktował bratanka łagodnie i nie przedsiębrał żadnych knowań na życie jego lub jego bliskich (cyt. za Długoszem). |